Na pamięć świata się nauczyć

W panice opuszczam ludzi

Gdy już straci się jedną miłość, każda kolejna przychodzi szybko. Sama nawet nie byłam w stanie się obejrzeć, zanim przyszły te, których tak bardzo nie chciałam. Gdy spotykałam kogoś, kogo byłam w stanie polubić, panikowałam. Tak, jak się panikuje, gdy zbije się ulubioną szklankę Mamy. Nie wiesz jak się zachować, masz świadomość, że zrobiłeś coś złego, ale wolisz się wycofać.
“To nie ja. Ten dziki kot wpadł przez okno” Zawsze mnie bolało, że przed ludźmi nie ratował mnie ten dziki kot, który często wbiegał do domu i niszczył ulubione rzeczy. Tym moim pomocnym zwierzakiem zawsze okazywała się ucieczka. Jak tchórz usuwałam się z życia. Nie chciałam cierpieć ani ranić. Cierpieć, bo wiedziałam, że zdradzam Jego. I samą siebie. Ranić, bo oceniałam przez pryzmat Jego osoby. Porównywałam. A tak nie należy robić nigdy.
W panice raz opuściłam człowieka, który naprawdę mnie zauroczył. Nie, nie zakochałam się, to by było głupie stwierdzenie, bo kocham tylko Jego. Ten człowiek był tylko zastępczy, w niczym Jego nie przypominał. Miał krótkie włosy, jasne oczy i ciemną cerę. Nie lubił grubych notatników ani długopisów w kolorze jasnego błękitu. Przeciwnie do Niego. Ale nie to go skreśliło. Skreśliła go moja panika. Pewnego dnia po prostu nie odebrałam. Nie wyszłam z domu. Nie napisałam.
To go zabolało. Mnie też. Bo każde opuszczenie boli. W takich chwilach zawsze na myśl przychodzą mi puste domy. Jak one muszą się czuć, tak porzucone same sobie? Niechciane, bez wyraźnego powodu odtrącone. A jak mają się czuć ludzie w takiej samej sytuacji? Tacy, którzy nawet nie wiedzą za co są opuszczeni? Wiem tylko, jak czuję się ja, kiedy zostawiam kolejnego człowieka.


Jak suka.


Ta, która zachęca, kusi, a na końcu ucieka, pozostawiając cię z niedosytem. Niefajnie, nie?
W panice też opuściłam kolejnego człowieka. Nie dlatego, że nie był dobry, po prostu był zbyt cudowny. Taki sam jak On. Pod każdym względem. Zostawiłam go, bo wystraszyłam się, że on tak samo pozostawi mnie na ścieżce samą. Że też pójdzie w swój bezpowrotny spacer.

Wstyd mi za to, ile razy już kochałam, byłam kochaną i ile razy nie byłam w stanie pokochać. Wstyd mi za to, ile razy Go zdradziłam. Ile razy pomyślałam, że już nie dam rady spełnić złożonej obietnicy. Że już muszę zrezygnować. Że znowu powinnam spanikować, ale teraz tak raz, a dobrze.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

+