Na pamięć świata się nauczyć

Mówicie tanio i na pokaz

Kiedyś obiecałam miłość. Powiedziałam, że zawsze będę kochać. I kocham. Męczy mnie tylko ta pustka, brak Jego. Nie ma Go w łóżku, na krześle. Nie ma Go w skrzynce pocztowej. Jest w mojej głowie, ale ostatnio mam w niej tyle wszystkiego, że przeraża mnie myśl, że zabraknie dla Niego miejsca. Ja nie chcę, żeby brakowało dla Niego czegokolwiek. Oddałabym mu wszystko. Całą siebie Mu daję, całe swoje myśli i pełne moje słowa. Wolno mi się dzielić tym, co moje. Mną się nie dzielę, bo nie jestem moja. Jestem tylko Jego i tylko On mnie dzielił.
Czy to nie głupie?
Tak jakby nikt inny już nie mógł mnie dostać. Ani kawałka, bo On mnie nie podzieli. Kiedyś powiedział, że mnie oddaje, komukolwiek. Pamiętam, byłam trochę zła, bo to brzmiało tak, jak gdybym nie liczyła się i nie interesowało go to, kto mnie znajdzie. Teraz w sumie rozumiem, że chciał się troszczyć. Żebym sama coś w życiu wybrała. Coś dla siebie. Wolałam, gdy on wybierał. Tak było łatwiej.
Czy to nie smutne?
Podobno kiedyś to mi się znudzi. Ta cała zabawa w miłostki. Podobno kiedyś przestanę tak mówić. Podobno kiedyś się zakocham i kiedyś przestanie mi być przykro. Kiedyś też zapomnę i kiedyś dam sobie spokój.
W sumie już się zakochałam, ale wcale nie znudziło mi się, nie przestałam tak mówić, nie przestało mi być przykro, nie zapomniałam i nie dałam spokoju.
Wszystko co mówią ludzie jest takie tanie i na pokaz.
Jak święta.
Ludzie mówią, żeby pokazać, że są mądrzy, że myślą, rozumieją i wiedzą, co robić. Najczęściej jednak nie mają o tym pojęcia. Poruszają tematy, których nie znają, krzyczą to, czego nie są pewni, odpowiadają na pytania, których nikt im nie zadał. Byleby dopasować innych do siebie i nakierować na własny tok myślenia. Tak naprawdę z nimi to jest jak z kampanią wyborczą. Wszyscy wiedzą, co się wkoło dzieje, czego chcą i jak do tego dojść, ale jak przyjdzie do debaty mówią to, czego się wyuczą i robią z siebie ofiary losu. Bo nie spodziewali się pytań, które nie są dostosowane do ich odpowiedzi.
Lubię, gdy ludzie mówią mi, co mam robić, ale tylko, gdy sama tego nie wiem. Wtedy, gdy jestem niepewna. W innym wypadku psuję sobie życie, podejmuję złe decyzję i zabijam ludzi i siebie. Zawsze mi było smutno tego, jak traktowałam innych. Niekoniecznie wciąż to robię, bo staram się zmienić. Staram się przestać zabijać i w końcu wziąć się za siebie.
Z serii listów niewysłanych: "Wszyscy się zmienili, ale ja jestem za głupia. Każdy ruszył do przodu, a ja stoję ostatnia w miejscu. Niechbyście się zmienili, a ja niechbym dalej sobie była głupia po swojemu." Trzy razy ten list pisałam, trzy razy zaklejałam i tyle razy rozrywałam. Do dziś go czytam, a Ty, Przyjacielu od siedmiu boleści, przeczytasz go kiedyś tutaj. Mam nadzieję, że adresat kiedyś zawędruje do tej notki.
Pochwalę się dziś, że chyba zmądrzałam. Ewentualnie pożalę się, że zgłupiałam. Zrobiłam krok, ale nie wiem, w którą stronę. Wiem, że zmieniłam w sobie jedną rzecz. Zaczęłam traktować ludzi inaczej. Z jednej strony z dystansem, ale z drugiej z pewną czułością. Nie, nie tą wyjątkową czułością, tylko taką... Przyjazną. Nie, nie taką jak się traktuje psy.
To ja jestem psem.
Nieważne ile razy ktoś mnie porzuci, ja zawsze wrócę, gdy tylko mnie zawoła. Przybiegnę. Czy to nie smutne? Tyle razy wracać do tego, co Cię zabija? Przywiązanie to suka.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

+