Na pamięć świata się nauczyć

Nigdy nie chciałabym być tą, której brakuje tylko odrobinę

Zatrzymywałam się wiele razy w życiu. Zawsze chodziłam powoli, gdziekolwiek bym nie zmierzała. Ogólnie w życiu do miejsc mi nie jest spieszno. Jak najszybciej potrzebuję tylko ludzi i uczuć. To ich chcę od razu, bez czekania, bez błądzenia. Zawsze byłam człowiekiem niecierpliwym i do teraz jest mi za to wstyd. Przykro mi, że zawodzę innych tym, jaka jestem. Smutno mi, że przy bliższym poznaniu nie spełniam oczekiwań, że za dużo płaczę i za mało mówię, że nie potrafię rozmawiać i trudno mi jest przezwyciężyć swoje uprzedzenia i fobie, że jestem nieśmiała i wstydliwa, że często się cofam, gdy powinnam iść naprzód, że nie pozwalam na wiele i sama wiele nie robię. Zawodzę tego kochanego i kochającego, choć boję się sobie to do końca uświadomić. Żyję w takiej chorej świadomości, że jest okay, że wystarcza. Chcę się poprawić i pierwszy raz w życiu mam plan zmienić coś w sobie. Przynajmniej raz być lepszą.
Zamieniałam swoje serca, a nosiłam ze sobą ból. Cholera, coś mi się poprzekręcało. To chyba nie tak miało iść, bo powinno się mieć jedno serce i nic bólu w nim. Nie rozumiem jak ludzie sobie z tym radzą. Tą całą niepewnością, którą mają przy innych. Tą przeszłością, która ciągnie się jak cień w słoneczne dni. Ja nigdy nie jestem niczego pewna, zawsze się boję. Mam to chore wrażenie, że to, co mam zaraz ucieknie albo okaże się zwykłym żartem. Boję się, że stracę ważne dla mnie osoby. Boję się, że będę niewystarczająca taka, jak mam być albo że nie będę w ogóle. Boję się, że ten brak rozmowy kiedyś w końcu mnie przekreśli. Najgorszy jest jednak ten strach, że będę ciut mało. Tylko trochę. Znacie to uczucie, gdy Pani w szkole mówi "jeden przykład za mało, jeden punkt i byłoby cztery". A to, gdy jesteście na przystanku minutę za późno? Gdy macie dziesięć groszy za mało? Gdy brakuje jednego esemesa i gdy zniszczyło Was jedno słowo za mało? To boli najbardziej. Nigdy nie chciałabym być tą, której brakuje tylko odrobinę.
Jestem człowiekiem, przy którym zawsze była odrobina fikcji. Który zawsze kochał opowiadać i bawić się słowami. Wymyślałam głupie historyjki o liściach lub drzewach, gdy ktoś był smutny żartowałam z kamyków. Układałam armie i nimi walczyłam, bawiłam się w stratega. Wszystkie postacie z moich opowiadań były szczęśliwe, nie brakowało im niczego. Dawałam im to, czego zawsze brakowało mnie. Jeśli czegoś nie miałam, musiałam dopilnować, żeby oni otrzymali tego pod dostatkiem. Każdy dostawał mnóstwo radości, bliskości, wsparcia, zrozumienia, rozmowy, przyjaźni, miłości i szczerości. W moim życiu często miałam tego niedosyt. Niektórych rzeczy nigdy nawet nie zaznałam. Nie potrafiłam zrozumieć, jak to jest mieć kogoś, kto potrafi poświęcić dla mnie czas, który mógłby spędzić na czymś przyjemniejszym i ciekawszym. Lubię zostawiać wszystko i zajmować się rozmową, często to robię. Smutno mi, że nie mam z kim rozmawiać, gdy potrzebuję. Choć nie. Mam, ale to jest problem. Ja nie potrafię rozmawiać i nie chcę przeszkadzać. Generalnie to się narzucam i nie czuję się z tym dobrze. Bo ogólnie to ja jestem człowiekiem nieprzyjemnym do spędzania czasu. I choć o tym wiem, liczę, że są osoby, które potrafią się do tego przyzwyczaić.
I choć często planuję uciec i zostawić wszystkich, to jednak liczę, że znajdzie się ktoś kto mnie zatrzyma. Mam niewiele lat i twierdzę, że w swoim życiu nie zrobiłam wiele. Nie jestem dumna z tego, co osiągnęłam, bo nie jest to nic, czym warto się chwalić. Bo gdyby było, to przecież dostałabym pochwały, a najbliżsi unikają ich jak ognia. Bo zawsze jestem tą na nie. Niemiłą, niewdzięczną, niepotrzebną, niewartą uwagi, niewidoczną, niestaranną, nieumiejętną, niepotrzebną. Cieszę się z tego, że kiedyś w końcu będę tą nieobecną. Wtedy może w końcu zacznę być lepsza.
Wiecie co?
Najmniej lubię być niesłuchana i na odczep.



2 komentarze: Leave Your Comments

  1. Jesteś bardzo delikatną istotką. W swoich wpisach sprawiasz wrażenie calineczki, którą bardzo łatwo skrzywdzić. To urokliwe, ale na pewno także potencjalnie problematyczne.
    Po raz kolejny cholernie zazdroszczę Ci, jak potrafisz przelać swoje uczucia na papier. Mi jest z tym naprawdę ciężko i czasami zamiast uczuć wychodzi mi wywód, który ciężko jest określić. Jakieś biadolenie, a nie zwierzenia. Cały czas próbuję się od Ciebie nauczyć.
    Czekam na dalsze notki i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudno się z tym żyje, ale do wszystkiego można przywyknąć. Choć czasem trochę boli i jest smutno, da się wytrzymać. Najgorszy w życiu i tak jest wstyd. Ten, który Cię ogarnia, gdy potrzebujesz poprosić o pomoc, nigdy nie chciałam aby u mnie gościł i życzę Ci, aby Ciebie omijał. Cały wstyd świata niech zgromadzi się u mnie, więcej już nie zrobi mi różnicy.
    Dziękuję za tak miłe słowa, człowiek uczy się całe życie, cieszę się, że jestem dla kogoś przykładem. Ty uczysz się zwierzać, ja uczę się żyć, aby mieć z czego się zwierzać. Piszę wiele, ale znacznie mniej robię, wstyd mi za to. Chciałabym się wziąć za siebie, a nie tylko to planować.
    Dziękuję za odwiedziny, ja u Ciebie również bywam i oczekuję tekstów, nie bądź tak krytyczna, one są dobre. Również mnie inspirują.

    OdpowiedzUsuń

+